Przez większość filmu myślałam, że jest po prostu cholernie nudny. Myliłam się. Czytając, że to film o "superbohaterze" spodziewałam się czegoś innego. Ale końcówka zaskoczyła mnie na tyle, że musiałam to przemyśleć na nowo. Może faktycznie jest przegadany, ale ma niesamowity klimat i genialną fabułę. To jeden z nielicznych ostatnio filmów, które są o czymś a nie o niczym. Jest pokazana droga zwykłego człowieka do pewnego rodzaju bohatera i równocześnie droga do szaleństwa. I mimo, że film opowiada o pewnego rodzaju herosach to jest też o czymś najwyklejszym na świecie - szukaniu swojego miejsca. Czy to przez szaleńca czy przez bohatera.
Zapewne można było to zrobić bardziej efektownie, ale wtedy straciłby swój klimat. Więc ode mnie zasłużone 8/10.