i to o dobre dziesięć lat. ten film powinien powstać dzisiaj, kiedy kino amerykańskie i w ogóle cała pop kultura jest totalnie przesycona konwencją superbohaterską. wtedy ten film trafił na kamienisty grunt, szeroka widownia nie była jeszcze gotowa na dekonstrukcję mitu superbohatera - dopiero dzisiaj, po wszystkich Avengersach, Spider Manach i Dark Knightach, taki Unbreakable naprawdę mógłby zrobić furrorę, tylko że dzisiaj już nikt by sobie na taki antykomercyjny film nie pozwolił, ot paradoks.
podsumowując, film bardzo niedoceniony i bardzo wartościowy.
ale gadam bzdury. dobrze wiem, że dzisiaj tym bardziej pies z kulawą nogą by się takim filmem nie zainteresował: na ekranie szaro i ciemno, ludzie gadają zamiast lać się po mordach, żadnych efektów, żadnych ciętych ripost, niby bohater a nie ma kostiumów, jakiś kryzys małżeński, niby gra samuel a nawet do nikogo nie strzela... smuty i nudy jednym słowem. subtelne i oryginalne filmy po prostu nigdy nie mają swojego czasu i miejsca, bo nikomu nie są potrzebne. lepszy geniusz Nolan i jego wyszukane polityczne alegorie.
wiem wiem - jak brak kontrargumentów to trzeba "błysnąć" inteligencją. O, przepraszam - "inteligencją" :-)
Jakież argumenty można przytoczyć kolesiowi który opowiada o tym jak wali sobie konia przy produkcjach które uważa za wybitne. Okraszając to oczywiście narzekaniem nad "powierzchownością" dzisiejszego kina (na którym notabene musi się wcale nie znać, jeśli z kina o superbohaterach istnieje dla niego tylko avengers czy spajdergej. W porywach nudny Nolan) i dzisiejszych widzów dla których liczą się jedynie fajerwerki i łubudubu. W przeciwieństwie do niego, rzecz jasna. O wysublimowanym guście, duszy artysty wielkiego formatu, dostrzegającym piękno w niedocenianych produkcjach, a więc podążającego poza mainstreamem. W internecie jest taka kupa takich irytujących gówniarzy odczuwających potworne parcie na informowanie całego świata o swojej niezwykłości i guście, że od tego przesycenia zbiera się człowiekowi jedynie na gwałtowną defekację, by nie powiedzieć sraczkę. Jak od czasu do czasu rozbije sobie nos o ludzi mego pokroju to jedynie mu to wyjdzie na dobre.
jezus maria, to wszystko o mnie?
jedną rzecz muszę sprostować: jak walę konia, to włączam jakiś dobry film z bliźniaczkami Olsen, a nie Spidermana - to by było zboczone!